Bóg kocha mnie w zależności ile mu zapłacę.
jestem dobra, co czyni mnie osobą, która
zasługuje na dobre rzeczy, do cholery. więc dlaczego cały czas
podstawiasz mi kłody pod nogi? dlaczego sprawiasz, że przyjaciele się
ode mnie odwracają a rodzina potępia mnie za każdy postawiony krok w
przód? co takiego ci zrobiłam, że traktujesz mnie jak śmiecia, że nie
słuchasz mnie, a gdy chcę zwrócić na siebie twoją uwagę, odwracasz się
tyłem i parzysz herbatę? co z tobą jest nie tak, do kurwy nędzy? nie mam
już siły stawiać czoła kolejnym nieprzyjemnościom. nie chcę się tak
męczyć, bo najzwyczajniej w świecie nie daje już rady. Boże, jeśli
sprawia ci to przyjemność, postawię w końcu przed sobą tabletki i popiję
je wszystkie wódką. zaoszczędzę wszystkim widoku i chociaż w trumnie
będę ładnie wyglądać. a wtedy, gdy pozwolisz mi już umrzeć, pójdę tam na
górę i skopię ci dupę za to wszystko. bo Boże, tracę już do ciebie
cierpliwość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz