W końcu się
zatrzymała.
Zziębnięte
dłonie trzymała w kieszeniach mokrego płaszcza.
Nie miała
siły. Uleciało z niej to wszystko, co gnało ją do biegu,
do pogoni za
kimś, kto w jej głowie był cały, a w życiu do połowy.
Uleciało to,
co chciało zrozumieć.
Nie miała
siły. Ale wszystko z nią dobrze. Wszystko dobrze.
Tylko wypadł
z jej kieszeni rok. Może niecały. Najlepszy.
Tylko
potłukło się to ,o czym żałośnie marzyła i co dostała.
Tylko
zmieszało jej się wszystko. Domieszało coś zbędnego.
Ale wszystko
z nią dobrze, wszystko dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz